piątek, 13 sierpnia 2010

las-dom

Upleciony z brzóz aleji przetykanej sosen leśnym oceanem
Pachnie nagością niewinną.
wilgotne szyszki, spękana brzoza ze swymi sokami, świeży mech- to wszystko co potrafię nazwać.
Cała reszta, która składa się na zapach, tulący mój byt jest grą wiatru, który porusza las do takiegoż czaru.
Każdy ma taki swoje miejsce.
Pytasz skąd wiem?
Znalazłam je.

Ja, moja widzialność i niewidzialność.
Ja, przepełniona mnóstwem dolin i wzgórz, przepełniona ciepłem i chłodem, łzą i uśmiechem, pytaniami i odpowiedziami.
Usłyszałam , poczułam każdą komórką mojego ciała, że jestem w domu.
Zielonym, szumiącym...

czwartek, 12 sierpnia 2010

bez tytułu

Od poranka czuję w sobie znany tylko mi-mój wiatr! Wiedziałam od samego zmierzchu, że przybędzie!

Byłam spokojna, znam go, wiem co niesie w swoich porywistych ramionach! Zawsze przynosi mieszankę twórczych wizji, które prowokują moje myśli do niepokoju! Wtedy czuję, że mogę być wszędzie i nigdzie. Czuję, że staję się jednym z wiatrem, który tak bardzo jest we mnie. Może ja sama budzę co jakiś czas ten podmuch w sobie. Jeśli budzę go sama, to dlaczego? Jeśli przybywa, bo on tak pragnie- to w jakim celu? Dlaczego ja? Może próba wyrażenia siebie na tylu przestrzeniach twórczych jest nieosiągalna? Może to, co w jednym ciele powinno zamieszkać w kilku? Nie! Absolutnie się na to nie zgadazam!!! Zrobiłam dziś małe doświadczenie. Pozwoliłam sobie na spełnienie każdej twórczej zachcianki, każdą myśl łapałam w swoje ramiona i tuliłam tak długo, aż powstawało zadowalające mnie cokolwiek! Najtrudniej jest zadowolić samego siebie, jeśli choć trochę się czuje swój rytm , wtedy nie ma możliwości na stworzenie czegoś ot tak, aby tylko było. Każda czynność jest niezwykła, w każdą wkładam jak najwięcej swojej radości. Cały dzień był bardzo porywisty, tak byłam wszędzie-tam czułam się rozdarta, nie mogłam zatrzymać swoich pragnień, gnało mnie od jedej myśli do następnej, ale starałam sie aby każda z nich poczuła, że jest dla mnie ważna, każda narodzona myśl nie była sama. Nigdzie-było bardziej zaskakujące, tam można stać się transparentnym sobą, rozpłynąć sie w myślach, zniknąć i delikatnie , powoli pojawić się.

poranna myśl


Smakując koniec na początku, koniuszkiem zmysłów dotykając tylko ostatniego smaku, całą
nagość zdarzenia próbuję odnaleźć pod swetrem i czerwoną sukienką.
Tył zamiast przodu, wszystko do góry nogami.
Jestem skłonna otworzyć drzwi dla jednego dnia od końca...
Jeden warunek! Jesli mogę?
Dźwięk niech trwa tak jak go stworzono.
zdjęcia-www.ignacy.skwarcan.com
modelka-kaja

sobota, 7 sierpnia 2010

kilka kropel deszczu

Pada, ciagle pada, ktoś tak nucił kiedyś... Siła tego smaku pogody polega chyba na nieobliczalności konsekwencji jakie niesie wraz ze swoim przybyciem. Nasącza wszystko sobą, wilgoć jej dociera do każdego zakamarka, chyba potrafi nawet dotrzeć do najbardziej wrażliwej na aurę Mnie. Potrafi podporządkować sobie nastrój wielu, są tacy jakimi ona ich chciałaby poczuć. Jeśli może?! Nagle te wszystkie słońcem malowane uśmiechy znikają gdzieś głeboko, w kieszeniach niewidzialnych i leżą tak stłoczone jeden na drugim. Tak sobie myślę, że siła człowieka, który potrafi jednak nie poddać się obezwładniającej uśmiech wilgoci jest skarbem.

Deszcz, który przywędrował do lasu już w czwartek moje stopy skierował do serca starej chatki, którym jest piec. Hm no tak pomyślałam, może to znak aby rozpalić w nim? Dawno tak na niego nie spoglądałam , z taką rozterką w sobie. Ciepło jego i magia , która się dzieje od pierwszego płomienia, który zapłonie w nim jest cudowna! Tak jest! Zgadzam się z tym wszystkim co wystukują moje dłonie, ale ja nie mam zapałek! Wyprawa do miasta? Deszcz , jego obecność tutaj dookoła ma bardzo duży wpływ na moje plany, te zupełnie malutkie, ale ma! To zastanawiające!
Dobrze, że nie wykrada mi mojego uśmiechu, czy ja mam takie niewidzialne kieszenie?
Ciekawe!
Tak więc postanowione- ciepło piecowe innego dnia zapłonie.
Myślę o tym dlaczego deszczowa pogoda jest nazwana niepogodą!
Pozwala mi dotknąć swojej wrażliwości- a to jest najcudowniejszy moment, który może się przydarzyć, wtedy moge być, jestem najprawdziwsza i chyba to najdoskonalszy stan ducha- aby tworzyć w pracowni. Oczywiście słońce cieszy mnie również - daje moc i światło rozdaje. Ja chyba cieszę się każdą najdrobniejszą chwilą, doszukuję się w niej cudowności i chwytam to w swoje myśli i lecę!