wtorek, 25 stycznia 2011




Manekinka z zielonej wyspy, z miasta, które w książkach i filmach jest tak często mgłą tulone, iż mniemam, że owa MGŁA!!!!! jest jego odwieczną kochanką. Przyznam się, że ja tam mgły nigdy nie spotkałam!!!!! Myślę jednak, że dość długie przebywanie na owej szerokości geograficznej zaprawiło moją dostojną pięćdziesięcioletnią manekinkę w niezwykłą potrzebę aby doświadczała na swoich kształtach wiatru, deszczu, tajemnicy... Tak oto dziś zapewne tęskniąc za mgłą -stała dzielnie w deszczu, czując silniejsze objęcia wiatru fikła sobie trzy koziołki. Patrząc na to przez obiektyw czułam lekkie przerażenie- myśląc, że będę musiała ją zbierać, ale jest cała, może odrobinę bardziej doświadczone są jej kobiece przestrzenie. Jeśli jednak te upadki były jej pierwszymi w życiu, hmm może warto czasem sobie na takie pozwolić!!!! W kolorze bardzo wzburzonej mgły na deser gorset!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz