W drodze do "kobiety z lasu" zaczepiło mnie ciasto marchewkowo-czekoladowe z nutą cytryny i cynamonu z odrobiną pieprzu czerwonego. Zaczepiło w myśli, tak więc zadziało się na jawie. Wskoczyłam na starego peugeota dwukołowego i pognałam do sąsiadki po dobre jajka, cała reszta czekała w chatce. Pierwszy raz w tym roku mogę upiec ciacho z marchewki, która tutaj dojrzewa, jest już calkiem okazała - jestem wielce zdumiona- po kilku latach prób kiedy to już przestałam wierzyć , że mogę być ogrodniczką- dzieją się "małe cuda" w dzikim warzywniaku. Wypowiadam slowa " dziki warzywniak" szeptem- teraz to powinnam nazwać mój ogródek może zaskakującym warzywniakiem... ale niech pozostanie dzikim. To w nim lubię
Ciacho się zadziało, obłędnie zapachniało, wiatr porwal ten zapach i poleciał kusić kogo się da!!
Rozgrzany cynamon z wilgotną czekoladą pachnie mi trochę Ameryką Południową...
Pachnie tangiem. Już wiem dlaczego, grał Gotan Project jak drewniana łycha tańczyła w misce ze składnikami. Wszystko otulone dobrą myślą, podane na liściach kapusty z Dzikiego- palce lizać...
BUDZENIE MARCHEWKOWEJ MYśLI...
Ciacho czyniłam na oko, w dodatku zielone oko...
***5 lub 6 marchewek ( obrałam, umyłam, starłam na drobniutkie wiórki i pozbawiłam soku)
W misce utarłam 2 jajka ( można dać 3) ze szklanką cukru brązowego ( każda słodycz mile widziana-miód, inny cukier, co kto ma i lubi)- dobrze jak masa będzie puszysta.
Dodałam 3/4 malutkiej łyżeczki sody, 2 male łyżeczki cynamonu, szczypte swieżo startego pieprzu czerwonego, szczyptę soli i 1 i 3/4 szklanki mąki kukurydzianej ( może być inna mąka!)
Czekoladową nutę da - jak kto woli -można zetrzeć na grubych oczkach gorzką czekoladę ( ja tak dziś zrobiłam) , można także dodać 3 duże lyżki dobrego kakao, można rozpuscić czekoladę w kąpieli wodnej i dodać jak odrobinę przestygnie.
Do masy dodalam 3/4 szklanki oleju i startą skórkę z jednej cytryny.
W tym momencie marchewka ląduje w misce i miesza się z ekipą.
Blaszka z ciachem wskakuje do piekarnika nagrzanego na okolo 170 stopni na jakieś 35- do 40 minut.
Mój piekarnik jest dość silny , dlatego piekę w takiej temperaturze, ale można spróbowac upiec w 180 pierwszy raz...
To ciacho wychodzi jak ma się w sobie spokój i dobre myśli- wiem po swoich doświadczeniach z mega zakalcami albo tak suchymi wersjami tej pyszności, że aż przykro.
Do masy można wrzucić ziarenka sloneczne:), płatki migdałowe, rodzynki, co kto lubi.
Ja dziś zrobilam bez ziaren!
gdyby coś nie wyszło- to pisalam ,że czynię na oko...:)
smacznego:)